Air Asia dowiozła nas o czasie do Dżakarty. Przemieszczamy się z terminala krajowego na międzynarodowy, żegnamy Krisssa, który leci swoim wypaśnym „Dżihad” Airways przez Singapur, Abu Dhabi i... Belgrad do Rzymu, po czym wydajemy ostatnie wolne „szmaciaki” i przebijamy się przez lotniskowe security do naszej bramki. Na miejscu zonk – okazuje się, że przełożyli nam lot z Dżakarty do Singapuru. Sypie się plan powrotu do EU. Zawaliła oczywiście „Maruda” Indonesia, nomen omen najlepszy przewoźnik na świecie w klasie ekonomicznej według rankingu Skytrax. Dali ciała, ale ostatecznie stanęli na wysokości – wysłali nas swoim lotem do Singapuru, następnie inną linią do Kolombo. A wszystko w asyście personelu poszczególnych lotnisk, bo czasy obu przesiadek były baaardzo napięte. Dzięki temu zdążyliśmy na pierwotnie planowany lot Srilankan z Kolombo do Rzymu. My tak, ale bagaż nie. :(