Geoblog.pl    Pirx    Podróże    Indonezja 2013-2014    Ruszamy do Yogya
Zwiń mapę
2013
07
gru

Ruszamy do Yogya

 
Indonezja
Indonezja, Jakarta
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12571 km
 
Wstaję o 3.30, opuszczam kwaterę kwadrans potem. W recepcji sprawdzam obecność i wyciągam z łóżek ma­ru­de­rów, którym popiętroliły się strefy czasowe. Po chwili (he he) okazuje się, że to oni mają rację! Mój telefon z automatu przestawił się na czas singapurski, bojkotując strefę zachodnioindonezyjską (SGT – 1). Maruderzy z piorunami i nutką drwiny w oczach wra­cają do łóżek, a ja w ramach pokuty pokonuję kilkaset metrów w znajomym błotnisto – śmie­cio­wym terenie i ustawiam się w kosmicznej kolejce do kas. Punktualnie o 4.15 litościwa ręka otwiera wrota i tłum wlewa się do niewielkiego ko­ry­ta­rzyka, rozdzielając się na poszczególne okienka. Szczęśliwym zrządzeniem losu ludzka fala wyrzuca mnie na plecy goś­cia, który stoi tuż przy kasie nr 13. Ha! Jestem trzeci! Ostro pracuję łokciami, utrzymując strategicznie dobrą po­zycję, bo wokół mnożą się miłośnicy zakupów na wkręta. Ale nie z nami takie „brunnery”! Oni nie wiedzą, że jako naród mamy dość spore socjalistyczne osiągnięcia w sportach kolejkowych. Mimo swoich zaledwie 176 cm i „lekkiej” nadwagi góruję nad nimi wzrostem i przygotowaniem atletycznym, więc w końcu dostaję to, po co przyszedłem. Jeśli jednak P.T. Czytelnicy myślą, że zakup biletów kolejowych w Indonezji to bułka z masłem – to spieszę donieść, że nie­ko­niecznie z masłem, bo trzeba jeszcze okazać dokumenty, poczekać na wystawienie imien­nych blankietów, sprawdzić, czy wszystkie dane wpisano jak należy – i wtedy dopiero można spokojnie sfina­li­zo­wać transakcję. Wszystko trwa chy­ba z 5 minut, a kolejka do „trzynastki” liczy sobie 30 osób i stale rośnie... :).

W poczuciu absolutnego spełnienia opuszczam zatłoczony do nieprzyzwoitości korytarzyk kasowy, odprowadzany ciekawskimi spojrzeniami kolejkowiczów i uśmiechami policjantów, ogarniających z dystansem cały ten poranny ba­ła­ganik. Po chwili dołączają do mnie maruderzy z hotelu i już w komplecie czynimy śniadaniowe sprawunki w przy­dwor­co­wej „Żabce”, czyli „Seven / eleven”.

Kolejową epopeję uzupełnia kolejny niespotykany w Polandii obrazek – posterunki wartownicze przy wejściu na dwo­rzec, kontrolujące dokumenty i bilety. Wszystko to dodatkowo wydłuża przygotowania do podróży, więc bez zbędnego marudzenia zajmujemy miejsce w dwójce (zwanej tutaj nie wiedzieć czemu „bisnis”) do Yogyakarty. Wagon przy­po­mina nasz bezprzedziałowy, ceratkowy podmiejski, tylko siedzenia są szare i jakby mniejsze. Dość czysto, działa kli­ma, więc 8-godzinna podróż nie powinna stanowić zbyt dużego wyzwania. Pociąg rusza, a my odprowadzamy wzro­kiem kolejny, tym razem miły kolejowy kwiatek. Na przymocowanej do dworcowej elewacji półeczce z rzędem gniaz­dek i ładowarek leżą sobie telefony komórkowe, a sfatygowany napis na kartce głosi, że w tym miejscu znajduje się darmowa „jadłodajnia” dla komórek. Fajne? Pewnie, że tak! :)

Tymczasem pociąg przemierza południowo - wschodnie dzielnice Dżakarty, a przed naszymi oczami przesuwa się ka­lej­doskop stołecznych slumsów. Budy z zardzewiałej blachy, bambusowych mat, dykty, kartonów, folii, ręcznie odle­wa­nych cegieł mieszają się ze stertami śmieci, gruzu i ogólnym nieładem publicznym. Najbardziej niesamowite wrażenie robią koczowiska przyklejone do pło­tów okalających tory, które można dotknąć ręką z okien przejeżdża­ją­cych pocią­gów. Wokół nich toczy się normalne życie: umorusane dzieciaczki machają do podróżnych, mężczyźni seg­regują ja­kieś odpady, kobiety pichcą posiłki na prymitywnych paleniskach... Tiaaa... Day, as usual... :).

Pociąg opuszcza w końcu slumsowatą Dżakartę i wjeżdża w ciągnące się kilometrami ryżowiska. Groble, błotko, ryż w wodzie, ryż gotowy do zbiorów, sterty słomy ryżowej, groble, błotko, ryż w wodzie, ryż gotowy do zbiorów... I tak w kółko, do obrzygania... :). Wszędzie widać ciężko pracujących ludzi, dla których podstawowymi narzędziami nadal po­zos­tają sierp i motyka. Gdzieniegdzie pojawiają się przedpotopowe traktorki, brodzące w ryżowym błotku. Krajobraz uzupełniają palmy kokosowe, bananowce i prymitywne bambusowe zada­sze­nia, pod którymi kryją się w czasie deszczu okoliczni „plantatorzy”. Pejzaż zdominowany jest przez różne odcienie zieleni, w zależności od tego, na jakim etapie uprawy znajdują się poszczególne poletka. Jawa leży tuż pod równikiem, co sprawia, że temperatura, wil­got­ność powietrza oraz poziom i częstotliwość opadów pozostają prawie niezmien­ne. Dzięki temu możliwe są 3-4-krotne zbiory ryżu w ciągu roku.

Znużeni kontemplacją jawajskiej gospodarki rolnej przenosimy swoją uwagę na współpasażerów. A właściwie od­wza­jem­niamy okazywane nam zainteresowanie. Jako jedyni obcokrajowcy w wagonie i nieliczni w całym pociągu, znaj­du­jemy się pod stałą, mniej lub bardziej dyskretną obserwacją autochtonów. Skoro oni nas, to my ich! Na pierwszy ogień idzie muzułmańska rodzinka na sąsiednich siedzeniach. Mąż i tata nie wypuszcza z ręki małego tabletu, bawiąc się nim od początku podróży. Żona i mama, ubrana od stóp do głów zgodnie z islamskimi kanonami mody, dogląda dwójki małych dzieci, a kiedy te zasypiają – ustępuje im miejsca, przenosząc się na wiele godzin na podłogę, gdzie przysypia, je, modli się i pilnuje dziatwy. Co na to mąż i tata? Ano nic. Dalej siedzi, gdzie siedział i nie spuszcza oka z tabletu. Nawet nie wie, że w europejskim pociągu zostałby okrzyknięty chamem i szowinistą roku! :)

„Nadejszła wiekopomna chwiła”, by wyjawić sekrety indonezyjskiego „Warsu”, który bije swego polskiego ko­le­gę na cztery głowy! Dlaczego na cztery? Tego nie wiem, tak mi się napisało... :) Ale fajne jest to, że cały pociąg nie­stru­dzenie przemierzają jego emisariusze, przyjmując zamówienia na jadło i napoje. Jedno tylko, czego nie mogą po­jąć, to róż­nica między kawą z cukrem i bez cukru. Niezależnie od tego, którą zamówisz, i tak przyniosą ci kawowy ulepek!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 43 wpisy43 4 komentarze4 31 zdjęć31 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
04.12.2013 - 08.01.2014
 
 
24.11.2010 - 21.11.2013