Geoblog.pl    Pirx    Podróże    Indonezja 2013-2014    Zwiedzamy Yogya
Zwiń mapę
2013
09
gru

Zwiedzamy Yogya

 
Indonezja
Indonezja, Yogyakarta
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12999 km
 
Dzień rozpoczął się od twardych negocjacji z natrętnymi właścicielami becaków. Becak (wym. beczak) to nazwa tu­tej­szej rikszy – rowerowej, albo motorkowej, z siedzeniami dla dwóch indonezyjskich chudzielców. Krisss i Fiodor wcis­nę­li się do niej z najwyższym trudem, wzbudzając radosny rechot reszty wycieczki. Solidnie wygięta oś i bardzo niesy­met­ryczne kółka świadczyły o tym, że cała konstrukcja ledwo zipie. Nie mówiąc już o rikszarzu, który z trudem wpra­wiał w ruch to cudo techniki transportowej. Żałowaliśmy go tylko przez chwilę, bo potem wraz z kolegą zaczął realizo­wać swój chytry plan, proponując podwózkę na zakupy do szwagra z batikiem, szwag­ra z rzeźbami, szwagra z gru­zem, szwagra z badziewiem... Niezależnie od tego, czy jesteś w Indonezji, Tajlandii, czy Wietnamie – modus operandi rik­szarzy, tuk-tukowców i innych lokalnych kombinatorów jest wszędzie taki sam. Wyt­rzy­maliśmy wizytę w warsztacie z batikiem, a potem stanowczo wymusiliśmy na naszych przedsiębiorczych beca­kow­cach realizację naszego planu pod­róży. Panowie podwieźli wycieczkę pod pałac sułtana i pałac na wodzie, a po­tem zostali odprawieni i odjechali w nie­sławie. Po przygodzie z rikszarzami wolimy dobrze chodzić, niż byle jak jechać.

Tymczasem zwiedzamy Kraton, czyli pałac sułtana Yogyakarty. Opisywany jako miejsce z pułapu „must see”, na nas sprawił umiarkowanie podniecające wrażenie. Składa się on z dziesiątków parterowych pawilonów, podwórek, labiryn­tu przejść, zaniedbanych trawników i alejek wysypanych brudnym żwirkiem. Całość kompozycji tchnie lekkim nieładem i bra­kiem gospodarskiej ręki. Podobnie wygląda położony nieopodal pałac na wodzie, z wielkimi fontannami w patiach. Wra­camy piechotką do centrum Yogya, oglądając okoliczne wystawy i szukając jakiejś przyzwoitej restauracji. Poszu­ki­wania długo nie dają pożądanego efektu, a wycieczkowe głodomory ostatecznie kończą w McDonald'sie, objadając się wykwintnymi hamburgerami, frytkami i innymi korporacyjnymi paskudztwami. Potem włóczą się po Jl. Malioboro w poszukiwaniu walizki, ponieważ jej poprzedniczka nie wytrzymała trudów transferu z Rzymu do Dżakarty. Awaria stelaża spowo­do­wała ogólną walizkową sepsę – w ciągu dwóch dni naderwały się uchwyty, rozjechały kółka, a całość upodobniła się do worka z gruzem. Kupujemy wreszcie porządnego czterokółkowego presidenta z metalowym ste­la­żem i w poczuciu dob­rze spełnionego obowiązku, uciekając przed wieczornym deszczem, powracamy do naszego ho­telu. Potem jesz­cze tylko od dawna obiecywana kąpiel w hotelowym basenie, połączona z pokazem możliwości Krisssowego aparatu do zdjęć podwodnych i już wskakujemy do łóżek.

Uwagi praktyczne:

1. Noclegi w Yogya – ok. 150.000 IDR za dwójkę bez klimy; ok. 200.000 IRD z klimą.
2. Warto szukać noclegów poza ścisłym centrum Yogya. Taksówka na Jl. Malioboro kosztuje ok. 25.000 IRD.
3. Uwaga na rikszarzy – będą na Was polować oferując tanie przejazdy po mieście, a potem jeździcie przez kilka go­dzin od szwagra do szwagra, tracąc czas na zwiedzanie warsztatów z batikiem, rzeźbą i innymi zbędnymi gad­że­tami. Po takim maratonie macie dosyć wszystkiego, a na koniec niekoniecznie dotrzecie do wskazanego wcześ­niej celu podróży, bo za daleko, bo już późno, bo (zdaniem rikszarza) nie ma tam nic ciekawego do obej­rzenia itp. itd.
4. Na wycieczkę do Borobudur i Prambanan jedźcie wynajętym busem z biura podróży. W porównaniu z ceną zwyk­łego autobusu nadpłacicie ok. 60.000 IRD na osobę, ale dowiozą was door-to-door: odbiór z hotelu, dojazd do Pram­banan i Borobudur, wejściówki (biura podróży mają rabaty na bilety do obu świątyń), powrót do hotelu. Przy dużym samozaparciu można to wszystko zorganizować samemu, ale decyzja taka gwarantuje wam bieganie z ozorem na brodzie od rana do wieczora.
5. Jeśli planujecie wycieczkę na Bromo i Ijen – to również rozważcie pośrednictwo biura podróży. Broszurkowo – ka­talogowe ceny 3-dniowego pakietu (transport, nocleg w hotelach, dostawa do przystani promowej w Ketapang, bez jedzenia i wejściówek) kształtują się na poziomie 700.000 IDR, ale oczywiście podlegają one negocjacji. My za­pła­ciliśmy ostatecznie po 550.000 IDR za osobę, choć pewnie można było jeszcze potargować. Zastosowaliśmy prostą taktykę – najpierw popytaliśmy w biurach podróży, poprosiliśmy o discount, a potem jeszcze obniżyliśmy ce­nę, mówiąc recepcjoniście w hotelu, że mamy ofertę za 550.000, ale oczywiście możemy przystać na takie same warunki. Chło­pina pomyślał, podrapał się w głowę, zadzwonił do szefa i po chwili dobiliśmy targu. Można oczywiście zorganizować taką podróż we własnym zakresie, ale jest ona dość skomplikowana logistycznie i nie uda się jej odbyć publicznym transportem w ciągu 3 dni.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 43 wpisy43 4 komentarze4 31 zdjęć31 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
04.12.2013 - 08.01.2014
 
 
24.11.2010 - 21.11.2013